
Retrospektywa Akiry Kurosawy: Droga przez czas
-
MiejsceSala 1-Kinowa
-
Godzina g. 19.30
-
Data 5.11.2025
Nazwisko Akiry Kurosawy przywołuje mitologię i wielkość powojennej japońskiej kultury: moment, kiedy świat zachwycił się bogactwem i różnorodnością dalekowschodniego kina. Nazywany często generałem lub cesarzem, Kurosawa zajmował w tym krajobrazie miejsce szczególne. Z jednej strony, wiele swoich dzieł poświęcił krytyce feudalnego dziedzictwa kraju i powojennym japońskim bolączkom, co czyni go twórcą bez mała narodowym. Z drugiej – zasięg jego kina i skala jego zainteresowań znacząco wykraczały poza japońskie wyspy. William Szekspir, Fiodor Dostojewski, kino Bengalczyka Satyajita Raya i dramaty Maksyma Gorkiego to tylko niektóre z inspiracji, jakie przetwarzał w swoich filmach. W porównaniu z pozostałymi gigantami klasycznego kina japońskiego, Kenjim Mizoguchim i Yasujirō Ozu, Kurosawa jawi się jako twórca najskuteczniej łączący lokalne inspiracje z zachodnim kanonem i humanistycznymi wartościami.
[Kolorowa grafika. Beżowe tło, na nim japoński wojownik, narysowany czarną kreską. Ma kapelusz na głowie i miecz w dłoni.]
W latach 40. i 50. Kurosawa był niezwykle aktywnym reżyserem, realizując średnio jeden film rocznie. Na tle japońskiej branży tego okresu, działającej w ramach niezwykle prężnego systemu studyjnego, nie było to niczym niezwykłym (w samym 1954 roku na ekrany trafiło blisko 400 japońskich filmów!). Taka częstotliwość pracy pozwalała testować rozmaite tematy i konwencje. Choć Kurosawę od początku ciągnęło do filmów osadzonych w przeszłości, po wojnie kręcił też opowieści realistyczne, nierzadko o lekkim zabarwieniu propagandowym. Dopiero jednak premiera osadzonego w XII wieku „Rashomona” z 1950 roku sprawiła, że reżyser zyskał sławę międzynarodową i na dobre zaczął być kojarzony z obrazami średniowiecznej, feudalnej Japonii. To wcielenie Kurosawy wspaniale wybrzmiewa w programie przeglądu zorganizowanego przez Stowarzyszenie Kin Studyjnych: oprócz „Rashomona” zobaczymy dwa inne arcydzieła historyczne Kurosawy z lat 50., czyli „Siedmiu samurajów”, bodaj jego najsłynniejszy film, oraz szekspirowski „Tron we krwi”.
We wszystkich trzech w główną rolę wcielił się Toshiro Mifune: ulubiony aktor Kurosawy, którego intensywną współpracę z reżyserem można porównać do artystycznego tandemu Andrzej Wajda-Daniel Olbrychski. Mifune gra w filmach Kurosawy w różnych rejestrach – ekspresyjnym w „Rashomonie”, na poły komicznym w „Siedmiu samurajach” – i idealnie uosabia rozedrgany typ bohatera przednowoczesnej Japonii: kraju rozrywanego wojnami, bratobójczymi spiskami oraz ostrymi kontrastami społecznymi. Epickie freski Kurosawy z lat 50. to jedne z najpiękniejszych czarno-białych filmów w historii kina, łączące dynamizm z malarskością, pełne atmosfery obrazy przyrody z wyrafinowanymi kostiumami i scenografią. Reżyser współpracował przy nich z najlepszymi autorami zdjęć w branży: Kazuo Miyagawą i Asakazu Nakaiem.
Organizatorzy: Stowarzyszenie Kin Studyjnych, Awareness Distribution
Partnerzy medialni: Filmweb, KINO, Pełna sala, SpoilerMaster - Podcast do słuchania po seansie, Magazyn Torii, MEK
Opracowanie tekstów: Sebastian Smoliński
Projekt graficzny: Katarzyna Kaffka